Archiwum 26 stycznia 2015


sty 26 2015 Polacy konsumują czy oszczędzają
Komentarze: 0

Polacy oszczędzają, ale krótkoterminowo i na określony czas – wynika z badań European Financial Group. Wciąż niewielu z nas odkłada na emeryturę czy na studia dzieci. – To, żeby pokazać sąsiadowi, że jeździmy lepszym samochodem niż on, jest zdecydowanie istotniejsze niż wolność i bezpieczeństwo finansowe – mówi Marcin Kuźniar, prezes EFG.

Społeczeństwa zachodnioeuropejskie uczyły się nawyku długofalowego oszczędzania przez kilkanaście lat. – Społeczeństwo jest spragnione, żeby konsumować dziś, a nie zastanawiać się nad tym, co będzie kiedyś. Jest taki stereotyp: "ja mam 30-40 lat, co ja będę myślał o emeryturze". Żyjemy z dnia na dzień – podkreśla w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Marcin Kuźniar, prezes zarządu European Financial Group.

Według badań TNS OBOP, prawie połowa Polaków nie ma żadnych oszczędności. Całe nasze pensje pochłaniają bieżące wydatki. Eksperci EFG twierdzą nawet, że typowy Polak wciąż więcej wydaje niż odkłada, a to oznacza często życie na kredyt. Z danych TNS OBOP wynika, że w 2011 roku zadłużonych było ponad 55 proc. Polaków.

– Codziennie zarabiamy pieniądze, ale codziennie też te pieniądze wydajemy. Polak jest na tyle sprytny, że zarabia 5 tys. zł, a wydaje 7 tys. zł, bo ma jeszcze na karcie kredytowej. Więc dobro konsumpcyjne dzisiejsze wygrywa z tym, jak powinna wyglądać forma bezpieczeństwa finansowego jutro, zabezpieczenia przyszłości dla siebie i dla swoich bliskich – wyjaśnia prezes Marcin Kuźniar. Podkreśla jednocześnie, że Polacy potrafią oszczędzać. Aby wyjechać na wymarzone wakacje, mogą regularnie przez kilka miesięcy odkładać choćby niewielką sumę pieniędzy.


Według ekspertów EFG, mobilizuje ich do tego wizja rychłego wypoczynku jako nagrody za czas oszczędzania. Problemem nie powinien być również brak dostępu do odpowiednich instrumentów oszczędzania. – Najbardziej popularne są programy inwestycyjno-oszczędnościowe, które łączą w sobie cechę systematycznego i konsekwentnego oszczędzania pieniędzy na przyszłość, które gwarantują bezpieczeństwo danej osoby i jej bliskich. Takich instrumentów jest mnóstwo.

Bardziej martwiłbym się o świadomość, dostęp do wiedzy, informacji, które w jasny i przystępny sposób pozwoliłyby zebrać dane konieczne do podjęcia decyzji, czy tego typu produkty są potrzebne – wyjaśnia Marcin Kuźniar. Jego zdaniem nasze społeczeństwo musi wiele nadrobić, by nabyć nawyki od lat posiadane przez Niemców czy Holendrów.

W krajach Europy Zachodniej od pokoleń istnieją programy oszczędzania: te pierwsze zakładane są przez rodziców tuż po narodzeniu dziecka i mają pozwolić mu w przyszłości edukować się bez obaw, a te ostatnie – przez dojrzałych obywateli, którzy chcą zapewnić sobie spokojną starość.

– Jeżeli na Zachodzie rodzi się Hans, to nikt się nie zastanawia, czy założyć mu konto oszczędnościowe, ubezpieczyć jego edukację i przyszłość, czy założyć konto rezerw finansowych, czyli po prostu polisę, która pozwoli mu zabezpieczyć bieżące potrzeby związane z realizacją jego celów, kiedy dorośnie – tłumaczy prezes EFG.

W Danii ustawowo jest wymóg dla rodziców, że muszą otworzyć 2-3 programy oszczędnościowe, jeden na studia, drugi na start w życiu. To się wiąże z tym, że jeżeli ktoś decyduje się na dziecko, to bierze za nie odpowiedzialność.

Z roku na rok stopniowo jednak przybywa Polaków, którzy oszczędzają długofalowo albo poważnie to rozważają. Zdaniem ekspertów EFG, w dalszym ciągu taki proces będziemy obserwować.

Jak podkreślają, nieufność wobec odkładania pieniędzy wynika z zaszłości historycznych – wolny rynek istnieje w naszym kraju dopiero od 20 lat – i braku edukacji finansowej.

– To jest jedno, może dwa pokolenia, żeby ta kultura, ten nawyk i odpowiedzialność za nasze przyszłe pokolenia, które będą się rodzić, była naturalna, a nie była wynikiem nacisku sprzedawcy na sprzedaż produktu – prognozuje szef EFG.

W 2011 roku wyliczono, że Polacy dysponują oszczędnościami w wysokości ponad 967 mld złotych – to wzrost o 6 procent w porównaniu do roku poprzedniego.

Połowa z tego zalega na kontach bankowych i tylko niewielka część jest inwestowana. Ekonomiści twierdzą, że należy zwiększyć świadomość finansową Polaków i zachęcić ich do większej dbałości o bezpieczeństwo finansowe dla siebie i najbliższych.

– W Polsce wciąż jest bardzo mylnie postrzegana średnia klasa społeczeństwa. To są osoby, które z reguły dobrze wyglądają, jednak nie są bezpieczne finansowo: bo kredyt na dom, samochód, studia, wakacje, karta kredytowa przewyższają ich dochody. Oni wznoszą się na wyżyny ryzyka finansowego i nie zabezpieczają swojej przyszłości. To się wiąże z pewnego rodzaju kulturą z zakresu edukacji finansów osobistych, potrzeb oszczędzania.

Kulturą finansową, której nasze społeczeństwo będzie się uczyć jeszcze kilka lat.